Lipiec za Nami. Nie wiem jak Wam ale mi przeleciał z prędkością światła. Urlopiku został mi jeszcze tydzień, zapowiada się słonecznie, wręcz upalnie. Wczoraj z Mężusiem było kino a dzisiaj wypad nad Jezioro Czorsztyńskie. W Babcinym Ogródku na rabatce przed wejściem do domu lawenda wiedzie prym. Przeciąga się leniwie do słońca szturchana od czasu do czasu przez zadziorny wietrzyk. Aż szkoda zrywać. Za domem na zacienionym kawałku ziemi barwinek w tym roku bujnie się mości i zaczepia podstępnie paprocie, jakby chciał je opanować. Ach! Jak ja kocham przyglądać się naturze, kwiatom...
No i podkradłam i lawendy i barwinka i wianek uwiłam sobie do mieszkania. Mały, prosty, skromny...
Udanego tygodnia :)