niedziela, 28 sierpnia 2016

Różowo mi

  
Jesień za progiem a ja z różowym wyskakuję. Ale te 30- stopniowe upały jakoś odciągnęły moją uwagę od zbliżającego się września. Na dodatek natchnęły mnie do zmajstrowania tacy- z różą, a jakże. Kawałek starej dechy znalezionej gdzieś za budową kuzyna, trochę farby kredowej, dwa uchwyty i serwetka wygrzebana w którejś kuchennej szufladzie.
Odkąd mam córeczkę bardziej przychylnie patrzę na kolor różowy. Nie, żebym go wcześniej  w ogóle  nie lubiła ale jednak różowy wystrój wnętrz nie przemawiał do mnie. Miałam co prawda kiedyś "fazę" na róże i piwonie i co nie co różowego by znalazł (obrazek, poduszka) ale na tym koniec.
Tego lata zaszalałam i poszłam w kwiaty, zasłonki, obrus (jest w praniu :) ) i poduszki. Stopniowo oczywiście, obserwując reakcję męża. Sprzeciwu jednak nie było i bardzo dobrze.
 Niebawem wystrój ulegnie zmianie- pokój trzeba będzie trochę wyciszyć kolorystycznie ale chciałam jakoś uwiecznić te chwile, a to przecież ostatni dzwonek :)




















 















 























































































Mam nadzieję, że nie zrobiło się zbyt cukierkowo. 
Zatem, do września :)

piątek, 19 sierpnia 2016

Na żółto i na niebiesko

Lato pełną gębą. 
ońce dzisiaj oszalało i grzeje na całego.
Z liściem na nosie przeciągam się leniwie, jak kotka na fotelu przed domem Babci i po omacku szukam szklanki z wodą.
Jest cudnie.
Chwilo trwaj...
Radio, wydaje mi się, że też leniwie wydobywa z siebie znajome nuty.
I widzę... żółte słoneczniki i niebieskiego Ikara. Mój dzisiejszy świat malowany jest żółtą i niebieską kredką.
Jest cudnie.
Chwilo trwaj....
Czego trzeba więcej?
Może aparatu fotograficznego? :)



P.S. Czy ja coś ostatnio bredziłam o jesieni ? ;)






 













niedziela, 14 sierpnia 2016

Sierpień


Sierpień. Jak sierpień, to sierp, Święto Matki Boskiej Zielnej, moje urodziny, chłodniejsze wieczory, perseidy...i wieeele więcej.
Powoli zabieram się za przetwory, rozglądam za jesiennymi drobiazgami do domu :) i kompletowanie Zosinej garderoby na chłodniejsze miesiące.
Wiem, wiem. Dopiero środek sierpnia ale na Podhalu jesień już zaczyna czuć.
Ale póki co, cieszmy się latem... 


















































Szuflada wygrzebana w Babcinym Domu, jeszcze nie raz posłuży mi do robienia zdjęć :)
A Towarzystwo poniżej zleciało się do południowej kawki...







I jeszcze dumna prezentacja wygranej w konkursie u nitkadesign.blogspot.com
Anitko DZIĘKUJĘ!!!




Do miłego! :))))

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Pastelowe zmiany


 Ponieważ zmiany są potrzebne. Ponieważ kocham zmiany i zawsze powtarzam, że "zmienność sprawia przyjemność". Ponieważ ostatnio c o ś mnie nosi.
Postanowiłam upastelizować półkę w kuchni.
Wcześniej cała była w kolorze wanilii- kubki, filiżanki flakoniki...Nawet jakaś konewka.
 W końcu oko zapragnęło koloru. Mówisz i masz. Pstryk! I jest tak...




















































niedziela, 7 sierpnia 2016

Małe tęsknoty


  Dzisiejszy post jest odrobinę sentymentalny. Dotyczy on moich wspomnień i małych tęsknot za ludźmi (których większości już nie ma), smakami i zapachami dzieciństwa. Będąc małą dziewczynką z babcią, ciotkami ( wszystkie sąsiadki i koleżanki babci były ciotkami), kuzynką i dziewczynkami z sąsiedztwa robiłyśmy wyprawę do lasu, by nazbierać jagód, borówek-jak kto woli :)
 Podczas tychże wypraw babcia i ciotki uczyły nas piosenek, opowiadały historie z ich lat młodości oraz przeróżne piękne legendy. W połowie "zbiorów" babcia ogłaszała przerwę. Zasiadałyśmy wszystkie na polanie i raczyłyśmy się ciastem drożdżowym i kompotem babci Stefci. Był też czas na harce i "turlanie" po polanie :)
  Dzisiaj, robiąc jagodowy koktajl, smak borówki zadziałał jak wehikuł czasu. Przeniósł mnie do tamtych dni. Zapachniało mi tym lasem... i słyszałam te śmiechy... i te piosenki... i te legendy...i widziałam te twarze. Twarze osób, których już nie ma.






























Dobrej nocy.