Ufff...kolejny zwariowany dzień za mną. W pracy się dzieje, tempo coraz szybsze. Zosia wraca do zdrowia, to dobrze :) Ja między pracą a przedświątecznym sprzątaniem "na raty" obmyślam menu, listę zakupów (matko! jestem w proszku!) i dekoracje. Z racji tego, że Zosi jest wszędzie pełno i wszystko Ją interesuje nie poszaleję w tym roku, no chyba, że wszystko przykleję do sufitu. OK, pogodziłam się z tym chyba, że ktoś ma jakiś pomysł?
Jedno jest pewne- BUKSZPAN MUSI BYĆ!
A teraz wracam do prasowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz