Witajcie!
Jakiś czas temu w domu babci wyszperałam młynek no i oczywiście nie mogłam go pozostawić na pastwę losu.
Pędzel poszedł w ruch i o to efekt.
A, że kocham chabry...
Wcześniej wyglądał tak...
A wczoraj po pracowitym tygodniu nareszcie mogłam odetchnąć na balkonie chłodząc się wodą z sokiem malinowym (babci Stefci oczywiście).
Weekend nie zapowiada się imponująco pod względem pogody- trudno. Uszy do góry, będzie lepiej!
Papatki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz