Witam serdecznie i od
razu przejdę do rzeczy. Uwielbiam stare meble i ich odnawianie. W domu mojej
babci znalazłam kilka perełek, którymi z czasem na pewno się pochwalę a tym dzisiaj, chciałam kipiąc dumą, zaprezentować mój największy skarb, a mianowicie kredens.
Mebel ten kiedyś zasiedlał kuchnię w domu babci i nie wiedzieć czemu, pewnego
dnia wylądował w komórce wraz z innymi „gratami”(!!!)
Przeleżał tak kilka
dobrych lat służąc do przechowywania słoików z przetworami, czy o zgrozo
śrubokrętów, wiertarek, gwoździ i te pe (włos się jeży).
Za punkt honoru,
postawiłam sobie odnowienie tego „grata” lecz trochę czasu upłynęło, zanim
słowo stało się ciałem. Z początku miał mi w tym pomóc kuzyn (jakieś 10 lat
temu) ale jakoś nie mogliśmy zsynchronizować naszego wolnego czasu. Później
sama chciałam się zabrać za robotę ale pojawił się kolejny problem- mebel jest
baaardzo ciężki i trudno byłoby mi go wnosić na noc do szopy i wynosić z
powrotem na dwór by go czyścić. I stało się! Pomógł mi w tym mój kochany i
najcierpliwszy na świecie mąż wraz z teściem. No tak, najpierw musiałam wyjść
za mąż i odczekać trzy lata…a ponieważ akurat byłam w piątym miesiącu ciąży,
wszystkim zajęli się Panowie. Ja wydawałam tylko polecenia i od czasu do czasu
podnosiłam wszystkim ciśnienie, nie wykluczając teściowej. Tak, tak! No ale
chronił mnie immunitet w postaci szkraba fikającego koziołki w moim brzuchu.
Mebel został przewieziony z domu babci do teściów, ponieważ tam znajdowały się
wszelakie sprzęty niezbędne do odczyszczenia ze starej farby „grata” a poza tym
do teściów było bliżej i tata zawsze był
pod ręką w razie potrzeby, a potrzeb takich było wiele.
Kredens przed liftingiem...
I tak oto dnia pańskiego
04.07.2014 w naszym mieszkaniu w dużym pokoju stanął odnowiony, śliczniutki,
mój wymarzony kredens Babci Stefci. Wielka była radość tego dnia- moja, gdyż
miałam swoje cacuszko i wreszcie mogłam się nim cieszyć, pozostałych- bo
wreszcie wrócił ład dnia codziennego i znikł zapach farby, kurz i panujący na
podwórku teściów rozgardiasz.
...i po liftingu.
...i po liftingu.
Do pomalowania kredensu
użyłam farb Sadolin, zawiasy zostały wyczyszczone a gałki i uchwyty kupione w
markecie budowlanym, ponieważ poprzednia wersja kredensu była ich pozbawiona.
Kredens dostał również nowe szybki, ponieważ poprzednie były stare, chropowate
i nic przez nie nie było widać.
Dół kredensu jest bardzo
pojemny i wreszcie mogę w nim przechowywać serwis ślubny i inne misy, patery,
dzbanki i bibeloty.
Do miłego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz