Kolejny piękny weekend. Słoneczny, spędzany na świeżym powietrzu. Dosadziłam trochę kwiatów w babcinym ogródku i przy okazji trochę się opaliłam. Posadziłam też seler i por. Wyprałam stare worki po ziemniakach wygrzebane u teściów w piwnicy- będzie siedzisko i poducha :) a na zasadzonej dwa lata temu gruszy wypatrzyłam dzisiaj trzy małe owocki- to będą szalone zbiory ;) Trochę fotek kwiatom strzeliłam i z tego wszystkiego zapomniałam o popołudniowej kawuni, ale organizm jakoś nie domagał się tego rytuału.
Wrzucam wreszcie wspomniane w poprzednim poście zdjęcia talerzyków. Uwielbiam serwetki- mam sporą kolekcję ( może kiedyś powstanie na ten temat jakiś pościk?). Tymi serwetkami lubię przystrajać nie tylko stół ale i różne przedmioty- z różnym skutkiem. Talerzyki po babci mojego męża są koloru kremowego, mam też do nich filiżanki i tak już któryś rok leżakują na szafeczce w kuchni. Przecierając je z kurzu pomyślałam, że może by tak...z resztą zapraszam na sesję :)
Mój faworyt
Najmniej udana próba
Słodziak...
Chętnie zjadłabym z takiego talerzyka ciasteczko, tylko nie wiem, czy taki talerzyk wykonany metodą decoupage jest zdatny do konsumpcji (z niego) i czy nie zniszczy się po umyciu. No i mierzi mnie jeszcze ta filiżanka.
Papatki
Kamila