niedziela, 1 lipca 2018

Małopolskie Dni Lawendy czyli namiastka ukochanej Prowansji



         Tyle dzieje się u mnie ostatnio, że brak czasu a nawet chęci, by coś wyskrobać na blogu. Kłopot, duży kłopot i stres związany z najbliższymi. Czarne scenariusze się piszą i ... ech! Szkoda słów! 
U mnie również zmiany, głównie w pracy- bo ja zmieniam, więc i tu różne myśli tłuka się po głowie: " czy dobrze robię?", " czy nie pożałuję zmiany?". Zobaczymy.
Od problemów ucieczki nie ma , trzeba je rozwiązać ale, czy zawsze jest to możliwe? Oczywiście, że nie. Więc biorę je na klatę  i jakoś do przodu.
By na chwilę oderwać się od tej- ostatnio niezbyt sielskiej codzienności, zabrałam Naszą Trójkę do Ogrodu Pełnego Lawendy, koło Krakowa. zapach tego ziela rozluźnił nieco mięśnie i myśli. Pogoda była wietrzna, pod chmurką ale całe szczęście bez deszczu. Połaziliśmy, powygłupiali, napstrykali fotek i wrócili do domu.
Ech, to życie... jest jak sinusoida i co zrobić...?
Jak to mawiała moja Kochana Babcia Stecia " Zesrać się a nie dać się".


  






























































































































wtorek, 8 maja 2018

Majówkowe migawki



Witam Was serdecznie w ten pochmurny dzień.
Prawdę mówiąc nie ubolewam nad tym, że W KOŃCU PADA.
Sucho u Nas, że hej!
Trochę mnie tu nie było z racji pięknej pogody oczywiście, a co za tym idzie prac w Ogródku Babci Stefci, na które poświęcałam każdą wolną chwilę. 
I tak posiałam, co się dało, przekopałam, co się dało. Posadziłam, przesadziłam, aż wypadł mi dysk...
I tak siedzę i piszę, bo w końcu jest czas.
Weekend a dokładnie tydzień majówkowy był boski. Słoneczko, grill, odpoczynek (czytaj motyka, łopata w ruch). Jeszcze sporo do zrobienia, bo mam ambitne plany na a la tarasik ale wszystko w swoim czasie na pewno pokażę.
Za półtora tygodnia jedziemy do Chorwacji- mam nadzieję, że do tego czasu kłopoty z kręgosłupem choć trochę ustąpią.
Ale nie ma co biadolić, w końcu wiosna, zielona, pachnąca i tylko żal, że bez Babci...













































Nie pamiętam nazwy tego kwiecia. Może ktoś, coś?

 




















 

niedziela, 1 kwietnia 2018

Wesołych Świąt!



  Życzę Wam Kochani 
samych radosnych chwil w gronie najbliższych i najukochańszych Wam osób. Zdrowia i dużo miłości. Szczęścia i słońca na każdy dzień.

Wesołych Świąt!!!











































































































































niedziela, 18 marca 2018

Wielkanocna dekoracja



Witam Was serdecznie. 
 Wiosna coś stawia opór i nie chce zagościć w moich stronach. Znowu sypnęło, mrozik chwycił a worek z nasionami dla ptaków opustoszał- a miało starczyć :( 
Tęsknię za Babcią Stefcią, wszystko Ją przypomina. Hiacynt na parapecie- Jej ulubiony wiosenny kwiat, zaraz rozwinie i upoi zapachem.
Zosię choroba trzyma drugi tydzień, mnie coś zbiera, a Małżonek jutro jedzie w delegację.
A dzisiaj, gdy za oknem wietrzysko i śnieg, robiłyśmy z Zosią Wielkanocny wianuszek ze styropianowych jajeczek. Prosta i radosna dekoracja.
 Z resztą zobaczcie... 










Spokojnego tygodnia.

Papatki.
Kamila.


niedziela, 25 lutego 2018

Babcia Stefcia



15.02.1925 - 13.02.2018


Stefcia - in memoriam
ty
silna doświadczeniem
przeżytych lat
promiennym uśmiechem
otulałaś otaczający świat
w nas widziałaś anioły
wędrujące ścieżkami zdarzeń
spragniona uśmiechu wierzyłaś
jesteśmy spełnieniem twoich marzeń
ja
jeszcze wczoraj widziałem
w twoich oczach poranka brzask
dziś otulam się szarym dniem
- bez ciebie barwy straciły swój blask
my
nadejdzie taki dzień
razem będziemy wędrować
nadejdzie taki wieczór
razem będziemy wieczerzać
nadejdzie taki dzień


Najlepszy, najcieplejszy, najcierpliwszy i najmądrzejszy człowiek jakiego znałam. Nauczyła mnie wszystkiego, co dobre. Zawsze była. I chociaż myśl, że kiedyś jej zabraknie dręczyła, to jednak traktowałam to jak jakąś niedorzeczność. Jak to?! Nie ma Stefci?!
13. lutego. Ból i pustka nie do opisania. 
Tyle zapachów, przywołujących Jej obraz. Tyle wspomnień wywołujących uśmiech i wyciskających łzy. 
Cieszę się, że Zosia mogła Ją poznać- uwielbiały się. Zosia ma trzy i pół roku, więc obraz Prababci powinien osiąść gdzieś w Jej pamięci. Będę dbała o to, by tak było.
Zdjęcie jest sprzed trzech lat, z 90-tych urodzin Babci. Wiersz napisał Przyjaciel Rodziny, któremu również skradła serce swoją dobrocią i mądrością.
Wszystko jest tak świeże, że ciężko pisać, więc dodam tylko...
Babciu, kocham Cię.
Dziękuję Bogu, że pozwolił, byś była moją Babcią. 

sobota, 27 stycznia 2018

Pokój z odzysku


Witam Wszystkich, którzy tu jeszcze zaglądają.
Dzisiejszy post należy do tych wnętrzarskich i miał powstać już dawno temu.
Chyba każdy z Nas ma marzenie o własnych czterech kątach. O miejscu, do którego po ciężkim dniu wraca się i gdzie czuje się najbezpieczniej na świecie. Gdzie zawsze jest się sobą.
Ja mam dwa takie miejsca. 
Pierwsze to dom mojej Babci, z którym wiążą się najcudowniejsze wspomnienia. Gdzie było pełno miłości, troski i zrozumienia. Radości i mądrości.
Drugie to mój obecny dom. Mieszkanie w bloku, po rodzicach mojego męża. Miejsce gdzie czuję się dobrze, gdzie dorasta Nasza córeczka, gdzie śmiejemy się i płaczemy. Gdzie spędzamy razem te najcudowniejsze chwile.
Najbardziej lubię pokój dzienny, w którym spędzamy najwięcej czasu. 
Nie jest to pokój wyposażony w najmodniejsze meble prosto z salonu lecz każda prawie rzecz jest z odzysku i jest jedyna. Z resztą zapraszam- kto ma ochotę w moje- jeszcze w świątecznej szacie, skromne progi...


1. Kredens Babci Stefci.
Moja perełka. Pisałam jego historię w jednym z pierwszych postów bloga. Uwielbiam go! To rodzinna pamiątka, której niedługo stuknie setka :)




2. Stolik z maszyny do szycia.
Stelaż dostałam od teścia. Kochany uratował "rupiecia" przed wywózką na wysypisko śmieci. Blat zrobił ze starych dech mój najwspanialszy na świecie przyjaciel- rzeźbiarz :)Wszystko było by OK, gdyby nie te szpetne kolumny moje męża ale coś za coś. Mój kochany ma kolumny a ja od czasu do czasu zarzucę jakimś różem :)









































3.Półka.
Do "kompletu" ze stolikiem-maszyną. Wykonana również ze starej dechy (chyba kiedyś stanowiła część drzwi). Okucia kupiłam w markecie budowlanym i potraktowałam farbą.
























4. Drewniane belki pod sufitem.
Odzyskane z rozbiórki z ponad stuletniego domu!!! Od mojego przyjaciela- rzeźbiarza :) a raczej babci Jego wspaniałej żony. Wysuszone, wyczyszczone i odmalowane. Jak ja kocham te pęknięcia!!!
























5. Skrzynia. 
Wygrzebana w piwnicy teściów. Była w opłakanym stanie ale ja wiedziałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia :) Jest mobilna, gdyż ma przymocowane kółka i niezwykle pojemna- a to w małym mieszkaniu rzecz ważna :)


































































5. Mini biuro-biblioteczka ;)
...czyli miejsce, gdzie znajduje się komputer i część książek. Tutaj nie ma niczego z odzysku ale lubię ten kącik. Lubię tu przesiadywać, czytać i pisać posty. Wyjątek stanowi 10. każdego miesiąca, gdy trzeba robić przelewy :(























Dodatki, jak gobelin na ścianie przy oknie czy wazoniki z mosiądzu przywędrowały z targów staroci w Zakopanem i Wiedniu. Obrazki pod półką to zdjęcia mojego miasta wydrukowane z internetu- wyglądają , jak prawdziwe :) Pierwszy to kościół Św. Katarzyny, u którego stóp pod taflą lodu płynie Dunajec. Drugi to Rynek w dniu ogłoszenia niepodległości. Stół przywędrował z domu Babci Stefci ale nie jest taki stary, krzesła dokupione a lampa i kinkiet z LM.
 Muszę podkreślić, że nie było by tych wspaniałych beleczek, stoliczków, kredensu i w ogóle wszystkiego gdyby nie mój najwspanialszy na świecie mąż i mój najwspanialszy na świecie teść.
Chłopcy, jesteście wielcy!!!